- Mamusiu, gdzie jest mała walizka ?
- U nas w sypialni, w szafie obok łóżka.
Iris spakowała tam ubrania, które nie zmieściły się do dużej walizki. Zostawiła w niej miejsce na kosmetyczkę. Zabrała jeszcze swoją dużą torbę na ramię. Włożyła tam iPoda, książki, portfel, słuchawki, okulary przeciwsłoneczne i różne czasopisma. Przez prawie 4 godziny się przepakowywała. Gdy skończyła zeszłą na dół, gdzie czekał na nią zimny już obiad.
- Czemu nie wołałaś mnie na jedzenie ? - zdziwiła się dziewczyna.
- Wołałam chyba z dziesięć razy, a ty nic ! - oburzyła się pani Copper.
- A to przepraszam, miałam włączony magnetofon !
- Spakowałaś się już ?
- W końcu !
- To świetnie ! A o której macie jutro wylot ?
- Co ? Aaa, wylot ! Nie wiem !
- Jak możesz nie wiedzieć ?
Brawa dla Iris. Nazajutrz miała wylecieć na Kretę, a nie wiedziała o której ma się stawić na lotnisku ! A może ktoś jej wczoraj powiedział, tylko przez zbyt dużą ilość wódki zapomniała ? To nie jest istotne, musi zadzwonić i zapytać.
- Do Natha nie zadzwonię, potrzebuję sprawdzonych informacji ! Zadzwonię do Michelle.
- Cześć kochanie ! Główka boli ?
- Ty też przeciwko mnie ? Nie już nie boli.
- Ciesz się, bo Jay jęczy podobno z bólu. Max i Seev pojechali zobaczyć co i jak.
- Niedobrze....
- Ale nikt wam nie kazał pić tej wódki !
- Nie wkurzaj mi, ja nic nie pamiętam !
- Dlaczego mnie to nie dziwi ?
- Ale nie po to dzwonię. O której my mamy ten wylot jutro ?
- Nie mam zielonego pojęcia. Max coś wspominał, ale nie słuchałam...
- Cała Michelle !
- No co ! Zadzwoń do Toma, on zamawiał bilety.
- Ok , do jutra !
- Pa !
- Cześć Tom !
- Siostrzyczka ! Witam, witam ! Słyszę, że jesteś w lepszym stanie niż Jay,,,
- Ty też. Dalibyście już święty spokój....
- Nie spodziewałem się, że masz taką mocną głowę !
- Taaa. A co z Jay'em ?
- Gadałem z Seevem. Zatruł się czymś !
- Ufff, jak dobrze, że to nic poważnego !
- Na szczęście ! A po co dzwonisz ? O co chodzi ?
- O której my jutro wylatujemy ?
- Mówiłem ci wczoraj. Iris !
- Chcę ci przypomnieć, że potem wypiłam pół butelki wódki !
- Dobra, to cię usprawiedliwia ! O dziewiątej !
- Wieczorem ?
- Rano !
- Że co ?
- To, co słyszałaś. Im wcześniej tym lepiej !
- Może i masz rację ? Umawiamy się na Heathrow ?
- No tak. Ok. siódmej. Przyjedziesz sama, czy z Nathem ?
- To się dopiero okaże.
- Do zobaczenia !
- Do jutra !
Iris martwiła się o Jaya. Postanowiła do niego zadzwonić.
- Iris ? Co się stało ?
- Słyszałam, że ci się pogorszyło. Jak się czujesz ?
- Da się przeżyć. Przynajmniej jest lepiej niż było godzinę temu ! Seev i Max przywieźli mi lekarstwa, Nareesha ugotowała rosół... Jest kochana !
- Wiem o tym ! Jesteś szczęściarzem, bo jesz to dzieło sztuki !
- I to jakim . A tak poważnie, to już w tym łóżku leżeć nie mogę !
- Nie waż mi się wstawać ! Mam nadzieję, że jutro już będzie w porządku.
- Się wie ! Już nie zjem trzydniowej fasolki !
- Dobrze, że wiesz od czego chorujesz. Myślałam , że się wczoraj alkoholem zatrułeś...
- Na szczęście nie ! Wtedy musiałbym sobie wybić z głowy picie we wakacje. A co to za wakacje ?
- Ty oczywiście tylko o jednym ! Masz mi wyzdrowieć do jutra !
- Tak jest !
- Przyjechać po ciebie ?
- Nie , jestem umówiony z Tomem ! Ale dzięki !
- Nie ma za co ! Pa !
Bardzo fajny rozdział;)
OdpowiedzUsuń