Nath i Iris , zajęci soba, zapomnieli nastawić budzik, a że poszli późno zasnęli, rano obudził ich dzwonek do drzwi.
- O kurde, Iris, chyba zaspaliśmy ! Idę otworzyć !
- Mówiłem ! Seev, 10 funtów ! - zawołał Tom, gdy przyjaciel otworzył mu drzwi.
- Po pierwsze: ciszej, po drugie : co mówiłeś ? - zapytał Nathan.
- Że na pewno was obudzimy ! - odpowiedziała Kelsey.
- Seev w was wierzył ! - zaśmiała się Michelle.
- Przez tą wiarę straciłem 10 funtów ! - mruczał Siva.
- Haha ! Wchodźcie ! - zawołała Iris z wnętrza mieszkania. - Tylko wezmę prysznic i możemy jechać.
Niestety przygotowania iris i Nathana nie trwały tyle, ile zapowiadała dziewczyna. Wprawdzie Iris szybko była gotowa, ale Nath dość długo nie mógł się zebrać. Najpierw nie mógł znaleźć czystej pary bokserek. Kiedy je odnalazł, był problem z brakiem kurtki.
- Po powrocie od mojej mamy to wszystko idzie do pralni , teraz nie mamy czasu ! - obwieściła Iris
- Dlaczego ? - zdziwił się Nathan.
- Tutaj jest taki syf, że niedługo rozum zgubisz !
- Za późno ! - zawołał Jay. Wszyscy się roześmiali.
Gdy para była gotowa, przyjaciele zeszli na dół i wsiedli do samochodu .
- Gdzie jest Kevin ? - Nathan pytał o kierowcę.
- Pojechał do domu. Po co ma z nami wszędzie jeździć ? Ja mam prawo jazdy - poinformował Tom.
- O kurde.... - odparła Iris.
- Siostrzyczka ! Przecież nie jedziesz ze mną pierwszy raz !
- Dlatego tak zareagowała ! - zaśmiał się Max.
W czasie podróży wszyscy ustalali, co powiedzą pani Copper.
- Może kupimy jakiś bukiet ? - zaproponowała Nareesha.
- Właśnie ! Tom, kwiaciarnia ! - zawołała Michelle. Chłopak zawiózł ich w podane miejsce.
- Ja idę ! - wyrwał się Jay.
- Tylko nie kup jakiegoś badziewnego zielska... - zasugerował Max.
Po kilku minutach chłopak wrócił z ogroooomnym bukietem tulipanów.
- Nie przesadziłeś ? - zapytał Siva.
- Im więcej, tym lepiej ! - odpowiedział Jay.
- To ty wejdziesz z tym na końcu ! - stwierdziła Kelsey, gdy samochód zatrzymał się pod domem Copperów.
- Trzymajmy kciuki ! - zawołała Iris.
- Na pewno się uda ! -Max nacisnął dzwonek do drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz