środa, 25 lipca 2012

ani tu, ani na innych blogach z opowiadaniami, które tworzę, przez najbliższe 2,5 tygodnia nie będzie rozdziałów nie będzie nowych rozdziałów. jest to związane z moim wyjazdem. chyba będzie tam WiFi, kolega ma zabrać laptopa, ale ja mam zamiar cieszyć się wakacjami. :) przepraszam, mam nadzieję, że poczekacie ;)

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 4

   Hahaha ! Jeremy to oferma ! Ale przecież to już wiemy.... Nie ma to jak pogadanka z jego szefem na dobry początek dnia !
     - Ja wiem, że wy nie potraficie inaczej, ale dajcie spokój temu biednemu chłopakowi !
     - Słyszałem, że miał pomagać, a jak na razie jest piątym kołem u wozu - odpowiedział Jay.
     - Zrozumcie, to syn moich przyjaciół. wysłałem go do was, bo do niczego innego się nie nadaje !
     - On chyba nie jest tego świadomy. Ma za duże mniemanie o sobie.
     - Odpuście sobie, bo to się źle skończy.
     - Na pewno posłuchamy i weźmiemy to sobie do serca. Bądź tu mądry ! Co tam, trzeba go olać  !
   Pojechaliśmy do radia, na wywiad, potem do telewizji. Potem musieliśmy przyjechać do Scootera.
     - Mam dla was dobrą informację - oznajmił. - Załatwiłem wam koncert na Eurowizji !
     - Nie mam zamiaru reprezentować UK ! - zawołał Max. - Po co mamy się błaźnić ?
     - Jako gwiazda specjalna !
     - No to bardzo fajnie. Ale kiedy ?
     - Za 9 dni, w sobotę, od jutra macie próby.
Następnego dnia, o umówionej godzinie, byliśmy w sali prób. Stał tam jakiś obcy koleś, jak się okazało, choreograf. Pokazał nam jakiś idiotyczny układ, a później kazał go powtórzyć.
     - Co ćpałeś ? - zapytałem.
     - Nie rozumiem.
    - Czy wyglądamy jak baletnice ?
    - Przecież to nie jest trudne.
    - Wybij sobie z głowy, że to zatańczymy !
    - W takim razie wynoście się stąd !
Facet się wkurzył. Ale trudno.
W sobotę ogarnialiśmy scenę, na której mamy wystąpić. Później każdy wrócił do siebie.
   Pompowałem sobie i oglądałem NBA, a Kelsey wróciła z pracy i usiadła mi na plecach.
     - Jedziemy na wakacje !
    - Kto, gdzie i kiedy ?
    - Tak pomyślałam, że możemy znów pojechać w dziewiątkę. Dziewczynom sie to podoba.
    - Pewnie. Tylko nie teraz może za miesiąc, dwa. Nie mamy teraz czasu, Chyba, że nie będzie żadnych planów, wtedy czegoś poszukamy.
*
   My sobie kulturalnie siedzimy na widowni i pijemy piwo, a tu słyszymy, że jesteśmy spóźnieni na przymiarkę strojów.
     - Co wy sobie wyobrażacie, gówniarze ?! - przybiegła do nas starsza pani w grubych okularach.
     - Skąd mieliśmy o tym wiedzieć ?
     - Zostawiłam wam kartkę w garderobie !
     - No ale nas tam dziś nie było.
     - NIe denerwujcie mnie, odłóżcie to świństwo  i chodźcie za mną.
Kobieta zaprowadziła nas do garderoby. Była tam tyle miejsca, że zabawiliśmy się w chowanego.
     - Bachory, mam zamiar  pracować tu do emerytury, a przy takich jak wy się nie da ! Przebierajcie się, bo wylecicie stąd i będziecie występować nago !
Szczerze mówiąc, prędzej zaśpiewałbym z kutasem na wierzchu niż w czymś takim ! Delikatnie zasugerowaliśmy, że ciuchy nie przypadły nam do gustu. Ale po co owijaliśmy w bawełnę: transwestyta lepiej wyglądał !
     - W to się nie ubiorę ! - skrzywił się Nathan.
     - Zakładajcie to !
     - A kim pani jest, żeby nam rozkazywać ?
     - Mam was gdzieś ! Bierzcie, co chcecie i wynoście się stąd ! 
Jak ona krzyczała, cholera jasna ! Poszliśmy po piwo, chwilę później zawołali nas na ostatnią próbę. Jak dla mnie odsłuchy były za cicho, więc o tym powiedziałem. A tu znowu ktoś drze ryja ! 
     - Chodzi mi tylko o odsłuch !
     - A czy to jakiś koncert życzeń ?
     - Nie rozumiem, czy to jest aż tak trudne ?
     - Jak głośno ma być ?
     - Czyli jednak potraficie. Szóstka wystarczy.
     - Pośpieszcie się, bo nie tylko wy tu dziś występujecie !
Obiad zjedliśmy w garderobie. Ja zasnąłem, ale obudziłem się, gdy poczułem na sobie czyjeś cielsko.
     - Ty niezaspokojony bachorze, zejdź ze mnie ! - olaboga, Nathan leżał na mnie w samym ręczniku. Siva, z poważną miną, siedział na stole.
     - Sam tu nie wylądowałem ! Ten oszołom mnie popchnął !
     - Ten oszołom grzecznie tam siedzi - wyczułem teorię spiskową przeciwko Sykes'owi, też chciałem się ponabijać. - Jeśli jesteś napalony, to zadzwoń do Iris !
     - Przymknij się !
     - Co cię ugryzło ?
     - Nie ma moich ciuchów ! Ani tych, w których przyjechałem, ani tych, w których występuję ! 
     - Szukałeś wszędzie ?
     - Nie ma ich bo Max i Jay z nimi uciekli !
Obaj właśnie weszli do środka, po czym wybuchnęli śmiechem.
     - Co was tak bawi ?
     - Śpiąca Królewna ma mokre krocze !
     - Super. Lepiej powiedzcie, co zrobiliście z moimi ciuchami!
     - Na co nam twoje szmaty ? Mamy lepsze. Poza tym rozmiary inne.
     - Bez kitu !
     - Ubrań się pilnuje !
Chłopak wybiegł z garderoby, odziany tylko w ręcznik. Trochę go nie było, a my w tym czasie trzęsliśmy się ze śmiechu. Gdy wrócił z ubraniami pod pachą, masował ramiona i udo.
     - Mogliby podpisywać te garderoby.
     - Że co ?!
     - No ja szukam ciuchów, a tu wbiegam na sam środek szatni tancerek ! I jeszcze zamiast od razu wybiec, stałem tam jak kołek.
     - A to nas akurat nie dziwi ! 
______________________________________
Czekam na sześć komentarzy ^^ I może Was to nudzić, bo przestałam zapierdalać z rozdziałami jak dyliżans. Ale mam wakacje i chcę się nimi cieszyć :)