poniedziałek, 13 lutego 2012

Rozdział 52

     - A może w sobotę zaprosilibyśmy pana Kasapiego ? - zaproponowała Iris.
     - Właśnie. Odwdzięczycie mu się za tą wyprawę na ryby ! - przytaknęła Nareesha.
     - To jest genialny pomysł ! - oznajmił Tom. - Chodźmy do niego !
     - Powiecie mu jutro rano ! - powiedziała Michelle.
     - Ugotujemy coś dobrego ! - odparła Kelsey.
     - Z ryb, które złowimy ! - wymyślił Nath.
     - Jeśli coś złowicie ! - przerwała Iris.

     - Dziewczynyyyyyy ! - krzyczał Jay. - Pobuuuuudka !
     - I wy to złowiliście ? - Nareesha, Michelle, Kelsey i Iris były już na miejscu.
     - Taaa, chyba biernie - stwierdziła ta ostatnia.
     - Nie wierzycie ? - ożywił się Tom. - Te ręce złapały największą rybę jaką kiedykolwiek widziałyście !
     - A ja mu pomagałem ! - oznajmił Max.
     - No wiesz, jeśli chodzi ci o tą tutaj, to widziałam większe ! - wtrąciła Nareesha. - Nieźli z was bajkopisarze !
     - Powiedzmy, że wierzymy - dodała Kelsey.
     - A teraz zróbcie nam śniadanie ! - nakazała Michelle.
   Przyjaciele zasiedli do stołu. Po skończeniu posiłku Max zmywał naczynia.
     - Dziewczyyyynki ! - zawołał nagle.
     - Cooo ? - krzyknęła Nareesha z tarasu.
     - Umiecie patroszować rybęęę ?
     - Coo rooobić ?
     - A czy musicie drzeć się przez cały dom ? - mruczał Nathan.
     - Masz rację. Chodźcieee tu nas dóóół !
     - O co chodzi ?
     - Umiecie wypatroszować rybę ?
     - Kpisz sobie ? - zdziwiła się Michelle.
     - Tooooom !
     - Czeeeego ?
     - Umiesz paatroszować ryyybęę ?
     - Żartuuujesz ?
     - A coooo to w ogóle znaczyyyy ? - do dyskusji włączył się Jay.
     - Mówiłem, cicho ! - powtórzył Nath. Wtedy do kuchni wszedł Siva.
     - Seev, kochanie moje ! - zawołał Max, gdy go zobaczył.
     - Okeeej. Co znowu ?
     - Umiesz patroszować rybę ?
     - To żadna sztuka.
     - O, to świetnie ! Tu masz nożyk , tu rybki, tu jest deska !
     - Sam mnie z tym nie zostawisz ! Tu jest druga deska i nóż ! Szybko się nauczysz !
Wiadomo, co Seev i Max robili przed południem.
     - Ale śmierdzimy rybą ! - stwierdzili, gdy skończyli.
    - Nie mamy nic do marynaty ! - oznajmiła Michelle. - Tooooom !
    - Jejku, czy taką filozofią jest podejść do kogoś i cicho mu coś powiedzieć ? - Nath naprawdę się wkurzył.
    - Od kiedy ty jesteś taki wrażliwy na słuch ? - zaśmiał się Siva. - Toom , chodź tu !
Tom zszedł na dół, a wściekły Nathan wyszedł na werandę.
    - A temu co ?
    - Nie wyspał się ! - odpowiedziała Iris.
    - Aha. A co ode mnie chcieliście ?
    - Pójdziesz do sklepu. Kupisz oliwę, kolendrę, ocet, cytrynę i kolorowy pieprz - tłumaczyła Nareesha.
    - Się robi ! Zaraz wracam !
    - Zaprosiliście Kasapiego ? - zapytała Iris.
    - No tak. Będzie o 18.00.
    - Ok. Mamy 13.00. Trzeba jeszcze jechać do marketu. - odrzekła Kelsey.
    - A nie spędzimy w domu całego dnia. Idziemy na plażę przecież ! - zawołał Jay.
    - Przecież wszyscy nie musimy jechać ! - podsumował Siva.
    - Ja pojadę ! - zgłosił się Max.
    - Weźmiesz Natha ! - zasugerował Tom.
    - Naaaath ! - krzyknął Max, choć przyjaciel stał w odległości 4 m.
    - Robisz to specjalnie ? - odburknął chłopak.
    - Tak !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz