Michelle weszła do domku. Zauważyła, że od schodów na górę rozciąga się ścieżka otworzona z płatków róż. Zaciekawiona, podążyła nią. Zakończyła się na atrasie, tuż przy stoliku z winem i kolacją. Poc hwili obok dziewczyny pojawił się Max.
- Cześć kochanie !
- Heeej. A z jakiej to okazji ?
- Usiądź, to się wszystkiego dowiesz !
- Mój ulubiony krem szpinakowy !
- Sam robiłem ! To znaczy, Seev mi trochę pomagał !
- Czyli rozumiem, że Kasapi nic od was nie chciał, a z korkami wszystko w porządku ?
- No tak. Ale musieliśmy coś wymyślić ! A poza tym, nie po to jest ta kolacja. Muszę ci coś powiedzieć ! - Max uklęknął na kolano i wyciągnął pierścionek.
- Jaki śliczny ! A co to za okazja ?
- Michelle... - nagle pierścionek wyślizgnął się z rąk chłopaka i wpadł prosto do studzienki kanalizacyjnej !
- Co teraz będzie !
- To była atrapa ! Taki żarcik ! - Max wyjął to właściwe , czerwone pudełko.
- Ej , to nie fair ! Prawie zawału dostałam !
- Michelle Keegan, czy zostaniesz moją żoną ?
- Tak, tak, tak ! - z oczu dziewczyny popłynęły łzy.
- Nie płacz, bo i mnie się udzieli !
Narzeczeni (!) otworzyli wino i, przytuleni, podziwiali zachód słońca.
super rozdział :) ale przestraszyłam się jak ten niby pierścionek wpadł do studzienki , na szczęście Max potem wyjął prawdziwy
OdpowiedzUsuń