Tydzień minął dość szybko. McCoy się rozchorował, więc nie było matematyki. Dodatkowo okazało się, że w piątek klasa Iris nie ma dwóch ostatnich lekcji. Szczęśliwa dziewczyna wróciła do domu. Weszła do swojego pokoju, rzuciła torbę na podłogę i włączyła "Glad You Came". O dziwo, piosenka nie wywołała w niej radości.
- Dzisiaj mnie to nie rusza. Tylko przypominam sobie o tym, że nie idę na koncert.
Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Iris nie interesowało, kto przyszedł, ale po chwili usłyszała z dołu :
- Córeczko, masz gościa !
- Jakiego gościa ? O co wogóle chodzi ? - zdziwiła się Iris.
Z niechęcią schodziła po schodach. Na dole powiedziałaby jeszce litanię niepotrzebnych słów, ale tego dnia nogi się pod nią ugięły i nie wiedziała, co powiedzieć.
Sandra, nie masz serca ucinając w takim momencie ...
OdpowiedzUsuń;D
Czekam z niecierpliwością na dokończenie :) Bardzo lubię Twój blog ;)
OdpowiedzUsuń