sobota, 19 maja 2012

Rozdział 1

   Dlaczego ja spałem w wannie ? Aha, no w końcu zjebałem Max'owi urodziny. Bójka z jego kuzynem nie była zbyt dobrym pomysłem. Ale nikt w moim towarzystwie nie będzie się tak idiotycznie zachowywać. Dobra, może i czepiam się Malcolma bez powodu od początku, bywa ! Max wziął moją stronę, chociaże wątpię, że wybaczył mi tę burdę. Buło tak zajebiście: spotkanie z Tevezem to świetny prezent. Dwa miesiące to z Seev'em załatwialiśmy. Odbiło mi, za dużo wódki.
     - Możesz otworzyć ? - Kelsey niemiłosiernie dobijała się do drzwi, więc wyszedłem. Moja dziewczyna tylko się do mnie uśmiechnęła i wręczył mi sok. Jak ja ją kocham ! Dobra, to była nie pora na jakieś wyznania, musiałem się ogarnąć !
     - Jak się bawiliście po moim wyjściu ?
     - Daj spokój ! Max wyglądał jak zbity pies, Seev się prawie pobeczał, Jay spał zalany, razem z Nath'em wyprosiliśmy gości. Max wyrzucił nas z mieszkania, Siva wrócił do siebie, ze złości uderzył ręką w ścianę, a trafił w lustro, był na izbie przyjęć.
     - Nieźle się porobiło ! Wszystko przeze mnie !
Gorzej być nie mogło: Max załamany, Seev też, z pokaleczoną ręką. Nie wiem czemu, on zawsze się przejmuje. Ale faktycznie, to on przyprowadził do mnie Malcolma, a my obok siebie to nic dobrego... Co ja gadam ! Oczywiście, najlepiej zwalić na kumpla. Może to wszystko wina Max'a, bo miał urodziny ? Wiedziałem, że nie wytrzymam nerwowo ! Poszedłem na spacer !
Jak mam ich przeprosić ? Siva napracował się najbardziej, chciał, żeby się udało. 24. urodziny George' a miały być epickie. I co z tego wyszło ? Jedno wielkie gówno !
     - Thomas Parker ?! - dziewczyny były wyraźnie podekscytowane, że to ja. - Kochamy cię ! Możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie ?
     - Co ? Tak, pewnie !
Nie ma to jak wymuszony uśmiech. Ale dla fanów wszystko. Skierowałem się do domu Sivy. Stałem p[od drzwiami, nie mogłem się przemóc. Dzięki Bogu, Nareesha gdzieś wychodziła. Nie zawołała chłopaka, spojrzała porozumiewawczo i skierowała się do windy.
     - Czego zapomniałaś ? A, to ty...
     - Jak twoja ręka ?
     - Bywało lepiej, trochę poraniona..
     - Po co ci to było ?
     - No wkurzyłem się, trochę wypity byłem na dodatek.
     - Spieprzyłem.
     - Nie będę ukrywał, że nie. Ale wiedziałem, że nie znosisz Malcolma, a przyprowadziłem go do ciebie. Też go nie znoszę, więc nie wiem, co mi odbiło.
     - Nie próbuj wziąć winy na siebie, mnie poniosło.Tyle zajęły ci przygotowania, a teraz co ?
     - Chrzanić mnie, to wy się popsztykaliście ! Wiem, że się pogodzicie, więc nie chcę się wtrącać.
     - Ale pojedziesz ze mną do Max'a ? To znaczy pójdziesz, bo ja jestem późno.
     - Weź kluczyki, pojedziemy moim. Ja nie dam rady, więc ty prowadzisz.
Z Seev'em wszystko załatwione ! Ale Max to grubsza sprawa.  Michelle była w domu, jak dobrze. Miałem nadzieję, że jej obecność załagodzi sytuację. Przeliczyłem się jednak. Siva wszedł do środka, nawet nie przywitał się z Max'em. Poszedł do kuchni, do Michelle i zostawił mnie samego, na pożarcie.
     - Wstawaj, tylko leszcze leżą jeszcze w łóżku ! - usiłowałem być zabawny.
     - Jes dopiero 11.30... - odpowiedział Max chłodno.
     - Czyli dalej jesteś zły.
     - Ja nie jestem zły, jestem wściekły ! Stary, nie tak się umawialiśmy !
     - Mam słabą ciepliwość po pijaku.
     - Nie tylko po pijaku. Nie musiałeś go lać, mogłeś powiedzieć, pogadałbym z nim.
     - To była twoja impreza urodzinowa. Po co miałem cię wkurzać ?
     - Wcale nie wkurzyłeś mnie tą szarpaniną !
     - Chciałem dobrze, wyszło inaczej. Wiem, zniszczyłem wczorajszy wieczór.
     - Co ty nie powiesz.
     - Myślisz, że mnie to cieszy ? Miesiącami załatwialiśmy spotkanie z Tevezem.
     - No tak, to najlepszy prezent w moim życiu.
     - Nie wkurzaj się już na mnie, za bardzo cię kocham !
     - Bić się możesz, ale tylko z obcymi i w słusznej sprawie !
     - To nie zapraszaj takich tępych kuzynów !
Przez większośc naszej rozmowy, ktoś stał za drzwiami. Właściwie nie ktoś, tylko Siva.
     - Seev, nie musisz podsłuchiwać, chodź tu ! - zawołał Max.
     - Michelle mi kazała !
     - Co ja ? Jestem niewinna !
     - Jak zwykle. Zrobiłeś coś w rękę ?!
     - Chłopak się przejął tak, że zaatakował lustro.
     - Taki prezent na twoje urodziny sobie sprawiłem.
     - Chyba wolę Teveza ! Nie zdążyłem wam podziękować za to wszystko.
     - Od tego są kumple !
___________________
Wprowadzam zasadę: nie ma sześciu komentarzy, nie ma następnego rozdziału :)

9 komentarzy:

  1. Coś nowego i świeżego.następny proszę x

    OdpowiedzUsuń
  2. Super:***
    Szybko pisz następny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajowy :)
    czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  4. mm... ciekawy początek :D
    szybko next ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny poczatek:)))
    ale szkoda że zakończyłaś tamto opowiadanie:((
    a tak wogule to mam pytanie:
    czy to opowiadanie bedzie z tymi samymi bohaterami co tamto??
    szczególnie mam na myśli Iris:))
    czekam na nexta:))))
    Jane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bohaterowie się nie zmieniają, wszystko jest tak jak było: Kelsey jest z Tomem, Michelle z Maxem, Seev z Nareeshą, a Nath z Iris :)

      Usuń